Walentynki z przytupem i światełkami

Mąż mi dzisiaj zorganizował takie walentynki, że do tej pory jestem w szoku :>

Bo on to zawsze musi być oryginalny i np. czekoladki nie mógł kupić, jak już chciał jakoś ten dzień uczcić. Nieeeee

On mi zorganizował walentynki z przytupem i światełkami... światełkami straży pożarnej i dwóch karetek pogotowia, bo tyle tego przyjechało po tym, jak wykonaliśmy telefon na 911 z objawami takimi jak ból w klatce piersiowej, drętwienie szczęki, szybki puls i mroczki przed oczami :>
Po zrobieniu podstawowego wywiadu i badań większość towarzystwa została odesłana, zostało tylko jedno pogotowie, które mi chłopa zabrało na emergency.
Wszystkie dane wskazują jak na razie na stres. Dużo stresu. Dużo za dużo stresu
Jak już dotarłam do szpitala to spędziliśmy romantyczny walentynkowy wieczór wśród innych zdychlaków na krzesełkach w poczekalni, jako, że wyniki nie wykazały, że małż musi leżeć i mógł spokojnie siedzieć i czekać na kolejne badania... i wyniki... i badania... o ok 23 zostałam wygoniona do domu przez małża, bo doszliśmy w sumie wspólnie do wniosku, że to nie ma sensu, żebyśmy oboje tam siedzieli, zwłaszcza, że już za chwilę musiałabym oddać moje krzesełko jakiemuś potrzebującemu chorowitkowi. No i do tego wiedzieliśmy, że jeden z testów małż będzie miał dopiero o 3 nad ranem.



A mógł kupić czekoladki ;)


wyślijcie proszę dobre myśli w naszym kierunku, bo zwariuję niedługo




no i żem zapomniała z wrażenia ;). Jako, że na pogotowiu po jakimś czasie małżowi się trochę poprawiło, a i ja odwracałam jego uwagę od tego, gdzie jest i jak się czuje, to powstała lista przebojów około sercowych, które mu podśpiewywałam, a za które chciał mnie zamordować, bo jak się śmiał, to go klata bolała ;). I tak przebojem numer 1 zostala piosenka "Serduszko puka w rytmie cza cza", zaraz za nią "Byłaś serca biciem" oraz "My heart will go on" :]

7 komentarzy:

  1. No dobrze. Oby i kolejne Walentynki przeżył :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no mam nadzieję, że nie tylko kolejne ;), zwłaszcza, że on to ma dopiero niedawno skończone 34 lata na karku...

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzymajcie się tam i żadnych ekscesów. Stres, powiadasz? Hmm... a źródło?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrodlo stresu? wiekszosc z niego jest opisana w poprzednim wpisie, bo to brat meza ma taka zdolna jeszcze-zone. Niestety cala ta sytuacja wplywa bardzo zle na cala rodzine, w tym mojego chlopa. on jest w ogole nerwowy, a do tego on wszystkie nerwy trzyma w srodku, az sie skumuluja do granic wytrzymalosci. a do tego praca tez stresujaca wbrew pozorom, i wlasnie wczoraj w drodze do domu go praca dopadla ze zlymi wiesciami i opier*olem o cos co w sumie nie jest jego wina.
    do tego dzien wczesniej mial kolejne testy, ktore pomoglyby nam zmienic sytuacje zyciowo-materialna. i juz na nich mial wysokie cisnienie
    jak na razie ma zapisane kolejne badania i testy wysilkowe + zalecenie udania sie do jakiegos specjalisty od stresu/psychologa

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurka blada! Wiedziałam, że św. Walenty jest patronem chorych umysłowo oraz epileptyków, ale żeby się za stresy brał?
    Trzymam kciuki żeby przyszłoroczne Święto Zakochanych było mniej traumatyczne :)

    OdpowiedzUsuń