powrót do przeszłości

Wczoraj na chwilę wróciłam do przeszłości, czyli mojej krótkiej przygody z radiem, która zakończyła się 3 lata temu, z tego co pamiętam.
Wczoraj dzięki koledze, u którego w radiu Ulicznik dawno temu prowadziłam z małżem audycję, znowu wróciłam na chwilę przed mikrofon. Tym razem tylko jako gość i to taki najmniej ważny - taka madziarka przeszkadzajka :D. Nawet nie myślałam, że to sprawi mi aż tyle przyjemności. To niesamowite, jak się człowiek całkowicie zmienia przed mikrofonem, jak szybko się przypomina, jak najlepiej "ułożyć" swój głos. Pomijając oczywiście to, że ja swojego głosu nie lubię słuchać... Ale to chyba przypadłość większości ludzi pracujących przy mikrofonie. A jak ktoś mówi, że lubi swój głos, to już tej osobie przestaję ufać ;)

Wczorajsza audycja, a w każdym razie jej pierwsze 2 godziny, była o szantach, przy szantach, a w tle leciały szanty. Coś pięknego, zwłaszcza, że głównym gościem był organizator festiwalu szantowego odbywającego się w Toronto i okolicach, z którym poznałam się wcześniej raczej służbowo przy okazji załatwiania biletów, akredytacji, i tym podobnych, a wczoraj w końcu mogliśmy sobie trochę bardziej na luzie porozmawiać, również, a raczej zwłaszcza poza anteną.
To był naprawdę fajny pomysł, żeby się wybrać do studia radia fala.fm, bo tak się nazywa to radyjko.
być może wrzucę linek do nagranej audycji, ale to jeszcze zobaczę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz