W pracy nigdy się nie nudzę :>

Wczoraj, tzn. w moje wczoraj, czyli w środę, przyszłam do pracy tak, jak miałam napisane w "rozkładzie jazdy", czyli na 14:00. W momencie kiedy weszłam do biura zrozumiałam, że najprawdopodobniej kopnął mnie zaszczyt i jako jedyna z całego działu zostaję do 7 wieczorem, kiedy cała reszta pracuje od rana i wychodzi już za godzinę do domu. No trudno się mówi, choć gul mi skoczył, bo wolałabym też mieć wolne popołudnie lub chociaż jakieś towarzystwo do kawy na przerwie.
Szefowa, która również niedługo kończyła pracę, zostawiła mi zadanie do wykonania na cały wieczór - jako, że jutro ma być wg firmy "idealnie przygotowany sklep do świąt", to trzeba było zająć się dekoracjami sklepowymi. Tym razem dostałam całe pudło błękitnych kartoników w śnieżynki, które trzeba było wsadzić w trzymadełka do oznaczeń na stojakach z ubraniami.
Trzymadełka są plastikowe, długie na jakieś 30 cm i wysokie na jakieś 10 cm i znajdują się na każdym stojaku. W środek takowego trzymadełka, pomiędzy dwie warstwy plastiku jest wsadzony biały karton + z obu stron nazwa firmy produkującej dane ubranie. Wymieniałam właśnie te białe kartoniki na świąteczne błękitne. Wiązało się to z bieganiem po połowie piętra sklepu oraz wchodzeniem na drabinę. Myślę, że w całej tej części, którą wymieniłam, jest jakieś 250 trzymadełek, może więcej. Zajęło mi to 4 godziny i zadowolona poszłam do domu.
Jakżesz się ucieszyłam dzisiaj rano, kiedy szefowa powiedziała mi, że firma ma nowy pomysł i będziemy zamieniać błękitne kartoniki na kartoniki czerwone :]
A by kogoś przeczyściło :>. Wniosek, jaki mi się nasuwa, jest taki, że właściwie mogłam siedzieć całą dniówkę i nic nie robić i byłby taki sam efekt

1 komentarz:

  1. Tak, to wyjątkowo motywująca sytuacja. Też to zawsze kochałam jak człek się urobił po łokcie, a po chwili się okazywało, że koncepcja, priorytety, imponderabilia się zmieniły, i cała robota psu na budę...
    Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń