Akumulatory naładowane :)

Sobotnio-niedzielna wizyta kolegi z dziewczyną i rodzicami przyniosła dokładnie to, co było mi potrzebne, czyli naładowanie akumulatorów na jakiś czas. No i fajnie jest posiedzieć w towarzystwie ludzi o podobnych doświadczeniach i w podobnym wieku. I fantastycznie jest być znowu tą najmłodszą ;) (to nic, że tylko o 3 miesiące od kolegi ;) ).
Wizyta była niestety króciutka, bo przyjechali w sobotę o 18, a wyjechali w niedzielę już o 8 rano. Mieliśmy nadzieję, że posiedzą kilka godzin dłużej, ale rodzice Ł. chcieli trochę wcześniejszym popołudniem być w domu, bo w poniedziałek do pracy, a to jednak 500 km jazdy od nas do nich. Wykorzystaliśmy te kilka godzin bardzo intensywnie, zwłaszcza początek, bo jak tylko trochę odsapnęli to zabraliśmy ich na spacer brzegiem rzeki - przez pole golfowe i lasek do plaży i z powrotem do domu - ot, jakieś 8 km, kończące się taką mega górką. A niech wiedzą, gdzie przyjechali ;). Później oczywiście był czas na ulubiony sport Polaków czyli grillowanie i piwko/whisky/wino/co kto lubi. A, że wyjeżdżali wcześnie, to wszystko ładnie i kulturalnie i nikt się nie schlał ;) chyba jednak faktycznie jesteśmy mega dorośli, kto by to pomyślał... Oczywiście nie zabrakło poważnych rozmów do 2 w nocy i umawiania się na następne spotkania towarzyskie - czy tu, czy w Polsce, to się jeszcze okaże :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz