Takie tam

Pomału nadchodzi jesień. W tym roku zdecydowanie wcześniej dla nas, jako, że jesteśmy 120 km na północ od wcześniej zamieszkiwanej Mississaugi. I tak na południu wczoraj były 22 stopnie ciepła, a my już musieliśmy okna zamykać i wychodząc z domu coś zakładać na koszulkę z krótkim rękawem, bo stopni było tylko 16. Zapowiadają, że nocy może przyjść przymrozek, brrrr. Trochę cieplej podobno ma być na weekend. Zobaczymy.

Tymczasem "moja armia" skończyła kolejny etap treningu i kursu, tym razem już bardziej pod kątem mechanicznym. Najpierw była część teoretyczna, po której S. dostał śliczną przypinkę z koniem na beret (Koń jest symbolem jego jednostki elektro-mechanicznej). Druga, właśnie zakończona część, składała się z zajęć z tokarstwa i spawania + kilka innych ciekawych rzeczy i zakończona była wykonaniem własnymi rękami młotka, bez użycia bardziej skomplikowanych zmechanizowanych narzędzi / elektronarzędzi (chyba wszystkie narody świata w którymś momencie zajęć technicznych muszą zrobić młotek. pamiętam, że brat w szkole w Polsce robił ;) ). Do tego dostał też śliczne złote guziki i przypinki z koniem do munduru galowego. Czy ja już mówiłam, żem dumna?


A ja tymczasem nadal siedzę w domu i coraz bardziej zaczyna mi to doskwierać, zwłaszcza, że koniecznie przydałoby się wspomóc budżet domowy, a tymczasem pracy nadal ani widu, ani słychu, ech. Zresztą tak naprawdę powinnam mieć wcześniej sporo kasy, żeby mieć na dojazd do pracy, bo bilety z naszej wsi dość drogo jednak będą kosztować, a niech to. A niestety sezon na projekty plakatów imprezowych się kończy. W tym roku zresztą było ich znacznie mniej niż w poprzednich latach. Jednym słowem posucha w biznesie, to i nastrój się robi marudny. Ale nic to, trzeba zagryźć zęby i oby mi "bezrobotni" w końcu dali odpowiedź na pytanie, czy zasiłek mi się należy. I koniecznie przydałaby się odpowiedź twierdząca. A później trzeba szukać pracy jakiejś, bo ileż to można się obijać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz