Pomału nadchodzi jesień. W tym roku zdecydowanie wcześniej dla nas, jako, że jesteśmy 120 km na północ od wcześniej zamieszkiwanej Mississaugi. I tak na południu wczoraj były 22 stopnie ciepła, a my już musieliśmy okna zamykać i wychodząc z domu coś zakładać na koszulkę z krótkim rękawem, bo stopni było tylko 16. Zapowiadają, że nocy może przyjść przymrozek, brrrr. Trochę cieplej podobno ma być na weekend. Zobaczymy.

A ja tymczasem nadal siedzę w domu i coraz bardziej zaczyna mi to doskwierać, zwłaszcza, że koniecznie przydałoby się wspomóc budżet domowy, a tymczasem pracy nadal ani widu, ani słychu, ech. Zresztą tak naprawdę powinnam mieć wcześniej sporo kasy, żeby mieć na dojazd do pracy, bo bilety z naszej wsi dość drogo jednak będą kosztować, a niech to. A niestety sezon na projekty plakatów imprezowych się kończy. W tym roku zresztą było ich znacznie mniej niż w poprzednich latach. Jednym słowem posucha w biznesie, to i nastrój się robi marudny. Ale nic to, trzeba zagryźć zęby i oby mi "bezrobotni" w końcu dali odpowiedź na pytanie, czy zasiłek mi się należy. I koniecznie przydałaby się odpowiedź twierdząca. A później trzeba szukać pracy jakiejś, bo ileż to można się obijać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz