Dziki lokator

Od paru dni kota dziwnie się zachowywała i wspinała się na firankę w salonie, czego wcześniej nie robiła. Cały czas ją ochrzaniałam, żeby przestała. Dzisiaj jednak S. zauważył, że na parapecie okna są jakieś ślady po myszy. Takie niefajne ślady po myszy, które trzeba sprzątnąć. I tak od słowa do słowa doszliśmy do wniosku, że najwidoczniej zagnieździła się u nas w domu mysz, którą trzeba złapać i wypuścić, w ostateczności zneutralizować.
Kiedy siedziałam w salonie po południu znowu zobaczyłam wściekającego się kota przy firance i roletach. Mamy takie fajne drewniano bambusowe rolety, które składają się z części krótszej z przodu (jakieś 10 cm) i normalnej rolety z tyłu, ot, żeby zakryć kawałek listewki, która jest przymocowana do framugi okna. Zajrzałam między jedną a drugą część i faktycznie - MYSZ. Siedzi sobie grzecznie między roletami i patrzy paciorkowatymi oczkami na mnie. Zostawiłam ją na chwilę samą sobie, pobiegłam budzić S. i dawaj do kuchni po garnek, co by w niego mysz złapać, oraz małą składaną drabinkę. Kot w między czasie został wydelegowany do zamkniętej sypialni. S. przyniósł ze sobą miotłę do wymiecenia myszy z rolety....
I faktycznie wymiótł, jednak jakież było nasze zdziwienie, jak mysz, zamiast spaść grzecznie w dół, zaczęła latać po salonie. Bo otóż jesteśmy szczęśliwcami, u których dzikim lokatorem okazał się nietoperz :>
Walka z batmanem okazała się dość emocjonująca zwłaszcza, kiedy okazało się, że za nic nie chce wylecieć przez drzwi na zewnątrz, za to po paru minutach wybrał drogę otwartą klatką schodową na piętro :>
I tak, przyznajemy się, że tam już nie było innego wyjścia jak niestety zakończyć szybko walkę z batmanem, którego los był tragiczny i skończył się w pobliskim lasku.

A teraz powiedzcie sami, kto z Was miał w domu nietoperza? brrrrr
Na zewnątrz mi one nie przeszkadzają, ale w domu to ja podziękuję za takiego lokatora na dziko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz